Średnia wieku kobie w naszym kraju wynosi 82 lata. Kiedy będę w tym wieku, średnia podźwignie się o około pięć lat. Średnio czytam około 50-70 książek rocznie, co przy najniższym wyliczenia daje 2 tysiące, a w wersji optymistycznej zdążę przeczytać aż 3 tysiące. Moja domowa biblioteczka w tej chwili oscyluje wokół liczby 2,5 tysiąca tytułów, a czego 2/3 czeka na swoją kolej, której może się nie doczekać.
Marie Kondo optuje za zatrzymaniem kilku lub kilkunastu tytułów, a reszcie mówimy “dziÄ™kujÄ™” i oddajemy w dobre rÄ™ce. Można i tak. Pokaż, ile książek liczy twój “stosik wstydu”, opatrujÄ…c to okolicznoÅ›ciowym hasztagiem. MinimaliÅ›ci zaÅ› mogÄ… siÄ™ pochwalić wolnÄ… przestrzeniÄ… na regale, w zamian czytajÄ…c egzemplarze elektroniczne lub sÅ‚uchajÄ…c książek w aplikacjach.
Niestety, nie należę do minimalistów; plasujÄ™ siÄ™ poÅ›rodku skali od Leo Babauty do syllogomianiaków, pokazywanych jako dziwadÅ‚a w telewizji Å›niadaniowej. Lubie mieć. OczywiÅ›cie, nie zbieram książek, jak leci. Już nie. Wybieram to, co mnie interesuje, albo dokupujÄ™ brakujÄ…ce tomy. Jestem srokÄ… okÅ‚adkowÄ…, ale potrafiÄ™ siÄ™ powstrzymać przed kupnem egzemplarza z barwionym brzegiem. Chociaż prawda jest taka, że jeÅ›li jestem w poÅ‚owie (statystycznego) życia, już za jakiÅ› czas skoÅ„czy mi siÄ™ miejsce na książki. Albo bÄ™dÄ™ siÄ™ musiaÅ‚a pożegnać z szafÄ… (co nie bÄ™dzie trudne, bo wiÄ™kszość ciuchów i tam wiecznie lÄ…duje na krzeÅ›le). A pisarze wciąż piszÄ…, wydawnictwa wydajÄ…, a mnie nadal pÅ‚acÄ… w pracy, wiÄ™c, co siÄ™ rozumie samo przez siÄ™ — nie ma szans, by chociaż przez miesiÄ…c czegoÅ› nie przywlec do domu. Mam sÅ‚abÄ… wolÄ™. ZnalazÅ‚am za to jeszcze jeden plus potężnych biblioteczek: dodatkowa izolacja i docieplenie Å›ciany! W programie Czyste Powietrze powinni dawać za regaÅ‚y wypchane klasyka dodatkowe punkty.
No to może przestać kupować i czytać to, co siÄ™ już ma? Ha! To nie jest takie proste. Ulegam modom. Ewoluuje również mój czytelniczy gust. Jeszcze jakÄ…Å› dekadÄ™ temu Å‚ykaÅ‚am każdy reportaż i lubowaÅ‚am siÄ™ we współczesnej literaturze piÄ™knej dla wymagajÄ…cych czytelników. Każda Pauza byÅ‚a moja, a Seria Skandynawska rosÅ‚a. I, może siÄ™ oszukujÄ™, a może odkÅ‚adam te książki na czarnÄ… godzinÄ™ — przeczytam je, nadrobiÄ™, chociaż tytuÅ‚y przepadÅ‚y w odmÄ™tach instagrama, wyparte ArtRage’ami i Cyrankami.
Połowa mojego zbioru, to książki stare. Gdyby płacono mi dziesięć razy tyle, co dostaję na pasku (brutto!), stać by mnie było na egzemplarze kolekcjonerskie, białe kruki aukcyjne, itp. Niestety, moje skromne uposażenie kwalifikuje mnie do antykwariatów i ewentualnie wystawek i biblioteczek plenerowych. Za darmo, to dobra cena, w związku z tym czasem wzbogacam własny zbiorek o stare tytuły, które z pewnością (sic!) przeczytam.
Tylko kiedy? W zeszÅ‚ym roku (2024) przeczytaÅ‚am 86 książek, z czego część audio (znów caÅ‚y Sapkowski i Harry Potter); miaÅ‚am nieco wiÄ™cej czasu na czytanie skuli zÅ‚amanej nogi, wiÄ™c wynik siÄ™ byÅ‚ zawyżyÅ‚ i jest niemiarodajny. W tym roku nie planujÄ™ żadnych Å‚amaÅ„ców, a jestem “dopiero” na trzydziestej lekturze (Ziemiomorze Le Guin — caÅ‚kiem Å‚adna cegłówka) oraz trzydziestej pierwszej (Tako rzecze Lem, pół tysiÄ…ca stron maczkiem). I wiadomo, tu wpadnie serial, tam migrena, nie dojeżdżam wiÄ™c audiobooki raczej do snu. Na poczÄ…tku stycznie oczywiÅ›cie przez bookmedia przetacza siÄ™ spolaryzowana dyskusja, ile siÄ™ przeczytaÅ‚o i po co siÄ™ chwalić, jeÅ›li to indywidualna sprawa. Nie zabiorÄ™ gÅ‚osu w tej dyskusji, bo wydaje mi siÄ™ jaÅ‚owa, ale nie od dziÅ› wiadomo, że element grywalizacji i rywalizacji jest dla nas (ludzi, nie tylko czytelników) psychologicznie ważny.
DNFy, czyli did not finish, książki niedoczytane, porzucone w poÅ‚owie, lub po dziesiÄ™ciu stronach. ZdarzajÄ… mi siÄ™ tak co siódmÄ… książkÄ™. Czasem kilka razy pod rzÄ…d. Tym razem odÅ‚ożyÅ‚am książkÄ™ japoÅ„skiej autorki i pierwszÄ… część polskiej serii historycznej. Główne zarzuty do japoÅ„skiej książki to piekielna infantylność, a co do rodzimej autorki, to wadziÅ‚y mi oschÅ‚y jÄ™zyk i brak “chemii” w książce. Tak siÄ™ koÅ„czy siÄ™ganie poza swojÄ… niszÄ™, marnacja czasu i zasobogodzin. Z tych wszystkich książek porzuconych można by sklecić jednÄ… a porzÄ…dnÄ…. Wczoraj porzuciÅ‚am książkÄ™ po zaledwie kilku stronach, kwiecisty styl i brak zaciekawienia w pierwszych chwilach przeważyÅ‚y, by oddać książkÄ™ na book crossing (niech mÄ™czy siÄ™ kto inny, czemu tylko mnie ma być źle).
Po dodaniu adresu mailowego do bio na instagramie zaczęły spÅ‚ywać do skrzynki upragnione propozycje współpracy. Kilka razy zdarzyÅ‚o mi siÄ™ pomarudzić, że “inni majo, a ja nie”. I wreszcie promyczek nadziei pomuskaÅ‚ mój policzek i caÅ‚a w skowronkach wstukiwaÅ‚am kod odbioru do paczkomatu. I fajnie jest coÅ› dostać, bo przecież to książka, ja lubiÄ™ książki, a to siÄ™ dobrze skÅ‚ada. No, nie do koÅ„ca. OkazaÅ‚o siÄ™, że egzemplarze recenzenckie tak Å›rednio mi leżą, a mój mózg uznaÅ‚, że to lektura obowiÄ…zkowa, wobec czego odsuwaÅ‚ od siebie przyjemność, upatrujÄ…c w deadlinie namiastki terminu egzaminu z logiki matematycznej. W tym czasie moje książki spozieraÅ‚y na mnie wilkiem z zakurzonych półek. Nie mam może poczucia, że siÄ™ sprzedaÅ‚am, skomercjalizowaÅ‚am, zmonetyzowaÅ‚am, czy co tam jeszcze, ale to nie do koÅ„ca to, co chcÄ™ robić zarówno na bookmediach jak i w zaciszu wÅ‚asnego fotela. Na razie nie planujÄ™ wiÄ™c powtórki z rozrywki.
Niestety, czytanie już nigdy nie będzie takie niespieszne jak przed erą internetu. Mój typowy dzień te, powiedzmy, dwadzieścia lat temu wyglądał zupełnie inaczej, niż dziś, nie tylko ze względu na to, że teraz dzielę czas między pracę a sprawy domowe, ale i książek jest całe mnóstwo do nadrobienia. Kiedyś w większości korzystałam w biblioteki publicznej, która wówczas miała ograniczone zasoby; dziś książki dosłownie wyskakują z lodówki, atakują oprawami zintegrowanymi, które wyparły bure okładki i same pchają się do rąk, nawet kiedy idziesz po zakupu spożywcze.
I tak dochodzimy do początku. Vita brevis, a książek jak mrówek. Skąd brać na nie wszystkie czas? A jeszcze siedzi taka i dziobie w klawiaturę, zamiast brać się za czytanie.